Poezja
Wpisany przez waldek   
Autorem wierszy jest Adrian Drożdż - uczeń klasy III TH
 
 
 "Nadzieja w czerń przyodziana"

 Nastał niepokój niepewnością przepełniony
 Zamysł zagłady został dawno nakreślony
 Życie niewinnych fortunie powierzono
 Zagrożenie i smutek za porządek wprowadzono
 
 O każdziutki dzionek walkę toczono
 W stałość zamysłów istności wkroczono
 O otuchę proszono samego Boga
 Ponoś słucha tych, których ciemięży trwoga
 
 Troski nikomu w potrzebie nie okazał
 W swojej wielkości dzieci milczeniem okadzał
 Nadzieje złudne dziecinom swym stwarzał
 Każdy przed nim własną duszę obnażał
 
 Z bólem serca ofiary żegnano
 Do stwórcy o łaskę nawoływano
 On niejako w swej ciszy nieugięty pozostał
 Czyżby swojemu stworzeniu nie sprostał?
 
 O spokój walczyli wszyscy ładu pragnący
 Lęk ich oplatał niczym wąż wijący
 Cierpieli zamożni, ubodzy i słudzy
 Największy ból odczuwali wszakże ci drudzy
 
 Bo to oni krew swą przelewali
 Panów i czeladź od kostuchy wybawiali
 Wygląda na to ,iż czerń zdobi Zbawiciela
 Naszego ojca, brata i przyjaciela...
 
************************************************************
 
  "Bal"
 
 Na wystawny bal zjechali panowie
 Wielkich szlachciców próżni synowie
 Wraz z nim bogato przyozdobione orszaki
 Dla biedoty wszelkiej skuteczne straszaki
 
 Przepięknie wystrojona sala już czekała
 Obraz rzeczywistości oligarchom wymazała
 Jednakże  nie wszyscy weselić się mogli
 Niektórzy żyli jako słudzy ciągli
 
 Zabawa trwała, goście się radowali
 Czasem na służbę pogardliwie spoglądali
 Gdzie w tym sens , gdzie logika
 Idea równości nieuchronnie zanika
 
***********************************************************
 
 "Drzewo"
 
 Na zielonej polanie rosło niegdyś drzewo
 Przepięknie  rozgałęzione mej ucieczki krewo
 Potężne konary delikatnie wiatr owiewał
 Urok tego zjawiska łąkę ujmował
 
 I ja obojętnym pozostać nie śmiałem
 Przy drzewa obliczu dniami przesiadywałem
 Ogromna przyjaźń człowieka i roślinę złączyła
 Marzyłem by ta więź się nigdy nie zakończyła
 
 Jednakże dnia pewnego przybyli drwale
 Uśmiercali przyjaciela nicponie dbale
 Symbol rozłogu upadł, pozostał pień jedynie
 Nawet niebo płacze, gdy piękno ginie
 
************************************************************
 
 "Przeznaczenie"
 
 Spośród wszelkich istot każda ma swoje przeznaczenie
 Życia sensem wszystkich jest jego odnalezienie
 Nikt nie jest w stanie swej drogi kontrolować
 Na walkę z przeszkodami winien się przygotować
 
 Żaden z nas swego losu zmienić nie zdoła
 Może sam Bóg odmienia go zgoła
 Jeden do panowania i bogactwa przeznaczony
 Drugi co najwyżej do rangi sługi wyniesiony
 
 Twoja przyszłość pewnie na tron cię wznosi
 Mnie pod tron coraz niżej i boleśniej znosi
 Ty się radujesz czerpiąc ze mnie korzyści
 Obrazem mego życia inspirują się artyści
 
 Nie ważne to jednak na dłuższą metę
 Obaj wsiądziemy  w wieczności karetę
 Jedno jest w tym niesprawiedliwe
 Po tobie pozostanie wspomnienie prawdziwe
 
************************************************************
 
 "Uciec ucieczce"
 
 Choć tak często się widzimy, to tak rzadko spotykamy
 Przechodzimy przez życie słowa nie zamieniając
 Często na siebie uwagi nie zwracamy
 Tak mało spojrzeń nawzajem wymieniając
 
 Dzień za dniem kolejno mija
 A ty nadal jesteś dla mnie zjawiskiem
 Spotkania możliwość szybko przemija
 Ucieczka obarcza nas swoim uściskiem
 
 I dokąd tak biegniesz zjawisko nieznane?
 Poruszamy się choć tak naprawdę stoimy w miejscu
 Nasze trasy wolnością i przymusem przepasane
 Nagle stajemy na śmierci kobiercu
 
 Tak czy siak wędrówka zwieńczona zostanie
 Ja i ty kiedyś się spotkamy
 Nie ważne gdzie i w jakim stanie
 Po prostu o przeszłości porozmawiamy
 
************************************************************
 
"Cyklon"
 
Spokój i harmonie przerywa niespodziewanie
Niepokój i chaos wlewa w serca nieszczęśników
Oni słyszą widmo nadchodzącej tragedii
Zaciskają różaniec w obliczu strachu
 
Szum wiatru mocniejszy z każdą chwilą
Wzmaga przerażenie grzesznych poczciwców
Geniuszem własnej siły i władzy
Przed którą padają największe pałace
 
Szczęśliwi ci, którzy razem odejdą
Nieszczęsny ten, kto samotnie padnie
Majątki wszelkie tracą swa chwiejna wartość
Bo nie droższe są one od jednej sekundy.......
 
************************************************************
 
"Katedra"
 
Wzniesiona  z rozmachem raduje swym pięknem
Światło słoneczne przyozdabia ja w  szatę
Złota nicią upleciona w królewski fasonie
Jakby inspirowana wszelaka estetyką
 
Lata mijają lecz ona taka sama
Nienaruszona czasem rozkwita z każdą epoką
Przyciąga spojrzenia nienasyconych przechodniów
Jakby chciała nasycić ich sama sobą
 
W wielkiej katedrze zapisana historia
Zgłoska wesołą, niosącą nadzieję
Wiodącą ku nieodzownemu przeświadczeniu
Że piękno wszechobecne nigdy nie zagini
 
************************************************************
 
"Rachunek sumienia"
 
Zagłębić się w lekturze samego siebie
W oderwaniu od doczesnej chwili
Dla sumiennego rozrachunku własnej podróży
Który prowadzi ku oczyszczeniu
 
Zebrawszy w kronikę uczynki i błędy
Schodzisz coraz głębiej w otchłań księgi
Szukając czegoś pięknego w rozdziałach kolejnych
Coraz natrętniej przekładasz karty
 
Czyżbyś nie dokonał niczego godnego dumy?
Aż tak zadumanym być nie mogłeś w sobie
By w sercu twym zamieszkała pycha
Zwodniczo prowadząca twoje chwile 
 
Mimo, iż ubogi duchem
Zapału do poprawy nie roztrwonisz
By w dostatku dobroci góry przenosić
By swe wnętrze przedstawić obficie.
 
************************************************************
 
"Zamyślenie"
 
W ogromnym skupieniu zmyka oczy
Delikatnie głaszcze swą falista brodę
Szata ciągnie się niczym tory myśli
Jak na pianinie gra na swojej ciszy
 
Ogarnięty spokojem wytężą umysł swój światły
Jakby chciał oświecić loch swej niewiedzy
Przyzywa odpowiedź mocą swej mądrości
Jak gdyby wzywał sowę w aurze nocy
 
Ona nadlatuje, poznaję ją po szumie delikatnym
Osiada na jego barku i szepce mu do ucha
Niczym Thot pragnący podpowiedzieć
Lecz  on nadal nie wie
Słabością jego jest wskazanie powodu
Dla pustki ogarniającej oświecony umysł
Z każdym trzepotem skrzydła dochodzi do celu
Niejako zbyt wolno by zdążyć za furkotem
 
Zaczyna świtać w komnacie  rozmyślania
Ptaszyna nie rada odlatywać, lecz zmuszona ku temu
Żegnana ciszą przez skupionego mędrca
Który nadal nie wie
 
************************************************************
 
"Cyrk"
 
W mieście walne zbiorowisko
Nadjechało widowisko
Z każdej strony podziwiany
Staje namiot śnieżno- biały
 
Wchodzi magik, wchodzą słonie
Tuz za nimi piękne konie
Promienieją wszystkie twarze
W rozpalonym śmiechu żarze
 
Akrobacje, salta, skoki
Nagle wchodzi klaun wysoki
Patrzy na publikę z góry
Oglądając także chmury 
 
Na sam koniec zawołany
Wstaje chłopiec uradowany
Promienieje buzia cała
Czeka go chwilowa chwała 
 
Wszyscy w koło się radują
Wilki zachwyt swój skandują
Miło dziś swój czas spędzili
Z uśmiechami wychodzili
 
************************************************************
 
"W dobie refleksji"
 
Jestem wodą płynącą pośród skał
Płomieniem palącym świecy lont
Jestem słowikiem nucącym na gałęzi
I drzewem podtrzymującym tę gałąź 
 
Czym ja jestem...Kim ja jestem...?
Słowem pustym i myślą przełomową
Przeżytą przeszłością i nieznaną przyszłością
Słońcem rozżarzonym i jasnym księżycem
 
Jestem wzburzona wodą pośród brzegów oceanu
Ogniem pustoszącym leśna harmonię
Jestem sokołem polującym na ofiarę
I krzewem, pod którym się ona chowa
 
Jestem tobą, a ty tkwisz we mnie
Jestem twoim jutrem, a ty moją chwilą
Jesteśmy wiecznością i ulotnością
Jaka jest nasza rola....??????
 
***********************************************************
 
Błękitna śpiączka
 
Wleciałem na skrzydłach o objęcia obłoków
Namalowanych Boskim palcem na niebie
Wiatr lekki rzeźbił z nich kształty
Ja wraz z nim podziwem niesiony..... 
 
Chwilami spoglądałem na siebie śpiącego
By jeszcze lepiej przeżyć tę chwilę wolności
Niezachwiana chaosem z konfliktami dennymi
Prowadzącymi do zniewolenia banałem
 
W takiej chwili odrywam się od szarości
By wznieść się na wyżyny błękitu
Poczuć woń kojącego odseparowania
Wyścielonego na trasie wymarzonego wyzwolenia
     
 
 
 
   
 
 


.......................................................................................................      ...................................................................... .................. ...........